środa, 25 czerwca 2014

Rozdział 2

Lena siedziała na krześle w kuchni jak na szpilkach. Stukała nerwowo palcami o stół. Wiedziała, że jeśli tego nie zrobi to po niej. Patrzyła nerwowo na zegar i tylko obserwowała, jak godziny zamieniają się w minuty. W pewnej chwili wstała i podeszła do okna. Miała stamtąd idealny widok na sklep monopolowy, pod którym miała się pojawić. Było pusto. Westchnęła ciężko, ubrała bluzę, zamknęła mieszkanie i pokierowała się w umówione miejsce.
Usiadła na obdartej z farby ławce. Czuła delikatny chłód na twarzy, gdyż wiatr lekko zawiewał. Zmrużyła delikatnie oczy i zaczerpnęła powietrza.
-Pojawiłaś się.-podszedł do niej zakapturzony mężczyzna.
Nie minął ułamek sekundy i siedziała wyprostowana, jakby miała zaraz iść na lekcji do odpowiedzi. Potaknęła jedynie głową.
-Jakie są szczegóły? Kiedy, jak i gdzie?-zapytała z mostu, ignorując wypowiedź mężczyzny.
-Spokojnie. Poczekajmy na Tobiasa.-oznajmił i przysiadł się do Leny.
Czekali jeszcze dziesięć minut na Tobiasa.
-No w końcu. Co tak długo?
-Opóźnienie z przesyłką. - mruknął niezadowolony.-Przyszła?-zapytał po chwili.
-Siedzi na ławce.-odpowiedział i wskazał na Lenę palcem.
Dziewczyna uniosła głowę i spojrzała na dwójkę rozmawiającą parę kroków od niej.
-Super.- ucieszył się.
Lena wstała i podeszła do nich.
-Tu masz potrzebne wiadomości na temat celu. Jedyne co masz zrobić, to zakraść się, zwinąć laptopa, a resztę procedury znasz.
-A co jest takiego ważnego w tym laptopie?-zapytała z zainteresowaniem.
-To już koleżanko nie twój biznes.
-No skoro mam go zwinąć i narazić swoje życie, to raczej muszę mniej więcej wiedzieć, co w nim takiego ważnego jest, prawda?-spojrzała na Tobiasa.
-Masz tylko zrobić to, co masz do zrobienia i nie zadawać zbędnych pytań, jasne?-warknął.
Lena już podarowała sobie podchody i się uciszyła. Stali tak w trójkę. Nawet nie zamienili słowa.
-Dobra zmywaj się stąd, bo ktoś jeszcze zacznie coś podejrzewać.-odezwał się zakapturzony mężczyzna do Leny.
Nie sprzeciwiając się, szybko zmyła się do swojego mieszkania. Na kilometr było czuć od niej przerażenie, mimo że okazywała je na różne sposoby.
                                                                                        *
Im bliżej było do wyznaczonego terminu na dostarczenie przesyłki, tym bardziej Lena popadała w paranoję. Chodziła z kąta w kąt w swoim mieszkaniu. Nie mogła usiedzieć spokojnie.
Dziwne zachowanie Leny zaczęło się rzucać w oczy. Mianowicie Jessica zaczęła się niepokoić o koleżankę, gdyż ta nic nie jadła, nie piła, praktycznie w ogóle nie spała. Zastanawiała się powoli zastanawiać, jak organizm Leny funkcjonuje. Robił się z niej wrak człowieka i to było widać gołym okiem.
Jenna też na tym ucierpiała. Od blisko dwóch tygodni z Leną nie wymieniły ani jednej wiadomości. Kiedy przyjaciółka korespondencyjna już napisała nawet zwykłe hej, ta nie odpisała.
Jenna nie kryła, że się martwi o Lenę. Próbowała się do niej dodzwonić na komórkę, skype'a, ale dziewczyna za każdym razem odrzucała połączenie. Lena zdawała sobie sprawę, że w taki sposób może jedynie zrazić do siebie Brytyjkę, ale nie mogła z nią rozmawiać, bo uważała, że nie jest idiotką i nie nabierze się na jej ton głosu. I reasumując miała rację.
                                                                                       *
Brunetka była ubrana od góry do dołu na czarno. Włosy miała uczesane w niechlujnego koka. Nie miała żadnego make-upu na twarzy. Na samą myśl, że miała włamać się do domu jednego z jej ulubionych piłkarzy, przyprawiał ją o dreszcze.
-W co ja się wpakowałam.-westchnęła sama do siebie.
Ubrała trampki, wzięła wcześniej przygotowaną torbę z narzędziami do rozbrojenia zamków i innymi rzeczami, po czym wyszła z domu.
Do miejsca zamieszkania Marco Reusa miała krótką drogę. Dwie przecznice dokładnie. Szczęście zdawało się jej sprzyjać, gdyż dzisiaj był mecz Borussia Dortmund-Schalke, a z tego co wyczytała w internecie, to właśnie Reus był w wyjściowej jedenastce.
Po parunastu minutach Lena była pod domem piłkarza. Serce biło jej jak oszalałe. Przeskoczyła przez ogrodzenie i po cichu przemknęła do tylnych drzwi. Jak przypuszczała, były zamknięte.
Zabrała się do pracy. Po około dwóch minutach byłą w środku. Tak, tylko gdzie jest jego sypialnia? Zapytała samą siebie w myślach. Pomknęła szybko na piętro. Otwierała po kolei każde drzwi. Lena zaczynała się powoli denerwować, bo żadne z pomieszczeń, w których była, nie wyglądało na sypialnie. 
W końcu. Ostatnie drzwi na końcu korytarza. Otworzyła je i weszła do środka. Bingo. W końcu trafiła na sypialnię. Tylko teraz trzeba było znaleźć komputer. Leżał na samym widoku, czyli na łóżku. Otworzyła go i uruchomiła, żeby sprawdzić, czy to jest na pewno własność Marco Reusa. Poszperała troszeczkę.  Sprawdzanie szło jej dość opornie, patrząc na jej trzęsące się ręce. Wszystko się zgadzało.
Teraz pozostało jej tylko jedynie sprawnie opuścić jego dom i dotrzeć do swojego mieszkania. Wyszła takim samym sposobem jakim weszła. Obyło się bez zbędnych problemów, mimo że dom był strzeżony przez ochronę.
Przerzuciła ostrożnie torbę przez płot, potem sama przeskoczyła. Niestety niefortunnie spadła na lewą stopę.
-Cholera.-syknęła pod nosem i zmyła się stamtąd, jak najszybciej się dało.
Doczłapała się do swojego mieszkania, utykając. Torbę położyła na stole w kuchni. Usiadła na sofie i schowała twarz w dłoniach. Wyjęła telefon z kieszeni i chciała napisać wiadomość Tobiasowi, ale się zawahała. Nie wiedziała do czego potrzebny był im laptop Reusa.
Lena odłożyła telefon na stół. Popatrzyła na torbę. Wyjęła laptopa z niej. Nie oddam go im. Nie ma mowy pomyślała. Schowała go w skrytce za szafą z ubraniami. Dopiero po tym zadzwoniła do Tobiasa.
-Co jest?
-Ktoś mnie uprzedził.
-Jak to uprzedził?!
-Ktoś zwinął laptopa przede mną. - powiedziała na wdechu.
-Jak to zwinął?!
-Przyjedź to się przekonasz. Nie mam tego laptopa. Ktoś przeczesał jego dom grubo przede mną.
-Za pięć minut będę.-odpowiedział wyraźnie zdenerwowany i się rozłączył.
Krzewczyk będziesz się smażyła za to w piekle. Ale chodziło głównie o jej zażyłość do piłkarzy Borusii.
-Jak to nie masz tego laptopa? Co się tam wydarzyło?!- wpadł znerwicowany Tobias.
-Kiedy tam przyszłam, jakaś zakapturzona postać akurat stamtąd uciekała. Na początku nic mi to nie dało do myślenia, ale kiedy przeczesałam cały dom... Laptopa szlag trafił. Nigdzie go nie było. - westchnęła i usiadła na sofie.
-Jesteś pewna, że sprawdziłaś każde pomieszczenie?-zapytał nieco spokojniej.
-Tak, sprawdziłam. Z resztą nie trzymałby laptopa, którego używa na co dzień w sejfie. Pomyśl trochę. To nie boli.-odparła sarkastycznie.
-Zważaj sobie.-warknął.
-Sory.-mruknęła pod nosem jak rozkapryszone dziecko.
-Jeśli dowiem się, że kłamiesz...
-Tobias zastanów się trochę.- weszła mu między słowa Lena.-Nigdy nie nawaliłam, czy to był Szczęsny, Ramos, Bale czy reszta piłkarzy, u których byłam. Zawsze mieściłam się w terminach, wywiązywałam się ze wszystkiego od samego początku.
-Dobra skończ. Wiem do czego zmierzasz.-przerwał jej.-Pomyśli się nad tym później. Teraz trzeba pomyśleć, co powiemy szefowi?
-My?- zapytała zszokowana.
-Ty byłaś wykonawcą, a ja za ciebie odpowiadam. Nie mamy laptopa, czyli oboje mamy przekichane.
-I nagle zacząłeś się przejmować, co ze mną będzie?-uniosła jedną brew.
-Takich jak ty mam na pęczki, ale jeśli chodzi o włamy, jesteś najlepsza.
-Dzięki.-mruknęła.
To wcale nie było dla niej komplementem, tylko znakiem, że nieprędko się od niego uwolni.
-Dobra ja się zmywam. Nic tu po mnie i tak.
-Kiedy będzie kasa za poprzednie?
-Jutro w południe wpadnę.-westchnął.
Odprowadziła go do drzwi, mocno utykając na lewą nogę. W duchu krzyczała z bólu, ale twarz miała kamienną.
-Wszystko okej?-zapytał Tobias.
-Ta. Niby czemu miałoby nie być?
-Bo kulejesz? I to widać?-zapytał.
-Taa.-mruknęła z zażenowaniem.-Mały wypadek przy pracy w drodze powrotnej. Z resztą. Nie ważne.-odpowiedziała stanowczo, kiedy zorientowała się, że zaczyna opowiadania typu "Jak ci minął dzień?".
-Do jutra.
-Ta. Z pewnością.-mruknęła.
Kiedy Lena zamknęła za nim drzwi, oparła się o nie i przełknęła ślinę. To zaczynało wymykać się spod kontroli. Prawdą było to, że jeśli Tobias dowie się o tym, że ona schowała przed nim tego laptopa, jej życie skończy się szybciej niż nieudana impreza nastolatków...


_________________________________


Cześć :) Przepraszam, że rozdział nie pojawił się przez ostatnie półtora tygodnia, ale internet i komputer odmówiły mi posłuszeństwa ostatecznie.
Mam nadzieję, że wam się spodoba :)
Dajcie znać co sądzicie.
Do następnego :)

2 komentarze:

  1. Świetny *-*
    Nie wiem co napisać, ta cała akcja z tym laptopem i wgl genialnie wymyślone :)
    Weny i do nn ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Woooow ! Genialny blog ! Niesamowicie wciągający :) już nie mogę się doczekać następnego rozdziału :v
    Pisz pisz szybko
    wenyyy ♥

    OdpowiedzUsuń

Layout by Switch